Psychiatrzy o klerze KrK
Gość
|
Wysłany: Pon 12:50, 29 Sie 2005 Temat postu: Kler katolicki w świetle badań psychiatrycznych |
|
|
"Psychiatrzy Conrad W. Baars i Anna Terruwe przedstawili swoje badania w 1971 r. na Synodzie Biskupów w Watykanie.
Odwołując się do swojej długoletniej praktyki lekarskiej - obejmującej 40 lat, w których leczyli ok. 1,5 tys. księży - zauważyli oni, że 20-25 proc. kapłanów w USA miało poważne psychiczne zaburzenia, a 60-70 proc. cierpiało z powodu niedojrzałości emocjonalnej.
Tylko 10-15 proc. amerykańskich księży uznano za osoby dojrzałe psychicznie.
Pod koniec swego wystąpienia dr Baars powiedział: “Wszyscy księża (a niektórzy w znacznym stopniu) charakteryzują się niewystarczająco rozwiniętym czy też zaburzonym życiem emocjonalnym, a równocześnie wymaga się od nich, aby identyfikowali się z grupą mężczyzn, których natura obdarzyła wyższą inteligencją i uczuciowością.
W niektórych przypadkach, przyczyny (...) miały początek w dzieciństwie i pozostały nierozpoznane w trakcie formacji seminaryjnej.
Inni mieli raczej normalne dzieciństwo, ale zaczęli mieć kłopoty ze sobą z powodu źle pojętych praktyk ascetycznych w seminarium”.
Wyniki badań Eugene’a Kennedy’ego i Victora Hecklera, również na księżach i zakonnikach z USA, były jeszcze bardziej kłopotliwe.
Według nich tylko 7% kapłanów to osoby psychologicznie i emocjonalnie rozwinięte (developed), 18% to osoby rozwijające się (developing), 66,5% to osoby słabo rozwinięte (underdeveloped), zaś 8,5% to osoby źle rozwinięte (maldeveloped).
Autorzy zajmujący się problematyką seksualnego wykorzystania osób nieletnich przez duchownych w USA zauważyli ostatnio, że badania dotyczące księży “słabo rozwiniętych” wydają się potwierdzać obserwacje Baarsa i Terruwe dotyczących księży “niedojrzałych emocjonalnie”.
Obie zaś grupy odpowiadają profilowi duchownych, którzy wykorzystują seksualnie dzieci i młodzież. Jak zauważyli Kennedy i Heckler, “seksualność pozostaje niezintegrowanym wymiarem w życiu słabo rozwiniętych księży”, z których wielu “funkcjonuje na etapie przed-adolescencyjnego lub adolescencyjnego rozwoju psychoseksualnego.
Jeśli będziemy pamiętali, że słabo rozwinięci emocjonalnie księża czują się bardziej komfortowo w kontaktach z nastolatkami, a nawet dziećmi, i że tylko niewielu z nich ma przyjaciół w kręgu własnych rówieśników, dojdziemy do wniosku, że podobnie jak w przypadku wszystkich słabo rozwiniętych księży, ich problemy dotyczą głównie sfery emocjonalnej i psychoseksualnej.
Wspólne im wszystkim jest unikanie konfrontacji z własną niedojrzałością, a także uciekanie się do mechanizmu obronnego - intelektualizacji własnych postaw i ich (nie)zgodności z powołaniem i święceniami. Dochodzi do tego brak umiejętności wchodzenia w relacje z innymi i zatrzymanie się (“fiksacja” w rozwoju psychoseksualnym"
Dotychczasowe badania sugerują, że w kwestii przeżywania własnej seksualności księża różnią się od reszty społeczeństwa.
Wyniki testów prowadzonych wśród amerykańskich duchownych wskazują, że ok. 40 proc. z nich ma skłonności homoseksualne. Inne badania z USA - choć uważane za niereprezentatywne i obarczone słabościami metodologicznymi (przeprowadzone w oparciu o wywiady z tysiącem księży katolickich, z których połowa była poddana terapii, oraz z pięciuset ich seksualnymi partnerami) - doprowadziły prowadzącego je psychiatrę do wniosku, że 20 proc. duchownych żyło w związkach homoseksualnych, a tylko 20 proc. w stałych związkach z kobietami."
Całość jest w katolickim Tygodniku Powszechnym:
[link widoczny dla zalogowanych]
Wynika z tego niezbicie, że księża to dewianci. Homoseksualiści i pedofile.
Tylko 20% księży współżyje z kobietami!
Środowisko kleru przyciąga osoby z różnego typu dewiacjami.
Daje im poczucie wspólnoty i ochronę. Zapewnia też dostatnie życie w nieróbstwie.
Nawet osobniki w miarę normalne, z upływem czasu są skłaniane przez hierarchów do zachowań seksualnych odbiegających od normy.
Stąd homoseksualizm wśród kleru jest normą.Zachowania pedofilskie i zoofilskie są spowodowane niedojrzałością emocjonalną (wrodzony niedorozwój umysłowy) wszystkich osób będących księżmi.
Boją się normalnych, dojrzałych kontaktów płciowych heteroseksualnych.Generalnie to ludzie pokrzywdzeni przez los.
Wadliwe geny determinują zachowania niegodne człowieka. Jest to nieuleczalne.Watykan chroni i akceptuje ten stan rzeczy, gdyż w przeciwnym wypadku kościoły świeciłyby pustkami.
Nie byłoby chętnych normalnych ludzi do bycia klechą.
Tak więc nie byłoby kasy! W miarę wykształceni lub sprytni hierarchowie zdają sobie z tego sprawę.
|
|